Dzięki owym tytułowym siedmiu sekundom nasza bohaterka weszła do historii, była bowiem pierwszą aktorką, która pojawiła się nago na ekranie, właśnie przez siedem sekund… Ale życiorysem Hedwig Kiesler i tym artystycznym, i – inżynierskim (sic!) można byłoby obdzielić kilka osób. Te momenty spektaklu, w których aktorka opowiada o losach swoich wynalazków, są bardzo dojmujące, okazało się bowiem (zupełnie jak u wiedźm Szekspirowskich), że niektóre z nich, jak choćby protezy, wymyślone przecież by czynić dobro, ostatecznie przyczyniły się ku złu… Tak, to jest spektakl o paradoksie czasów, w jakich nasza bohaterka żyła, o całym pokoleniu ludzi, którzy pierwszą wojnę znali z opowiadań bądź z dzieciństwa, zaś druga – zrujnowała im dorosłość, i oni z traumami tych wojen musieli nauczyć się jakoś żyć.
Kiesler była i wybitną aktorką i nieziemsko piękną kobietą, jak radziła sobie z tymi przymiotami w dżungli Hollywood? A jak – z upływem czasu? A tak szerzej – czym są wspomnienia w naszym życiu?
Co robimy, żeby w ogóle mieć wspomnienia? – tak postawione pytanie w tekście Turriniego nie pada, ale mam więcej niż pewność, że to przedstawienie właśnie o tym jest.
Na scenie Joanna Liszowska, piękna i utalentowana i – obłędnie wyglądająca w nieziemskich zupełnie kreacjach.
https://www.rafalturow.ski/teatr/teatr-polonia