Logo Fundacja

Recenzje

kup bilety online

Trafione w punkt

Teatr Polonia, a właściwie Krystyna Janda, znowu trafia w punkt. Po raz kolejny wystawia premierę sztuki poruszającej temat rozpalający zarówno poszczególne jednostki, jak i całe społeczeństwa. Tym razem chodzi o ludzi starszych, kalekich, walczących z chorobami w ich terminalnym stadium. Właściwie na całym świecie ten temat jest zauważalny i to coraz bardziej. Społeczeństwa starzeją się, jest coraz więcej seniorów (czytaj emerytów nie przynoszących dochodów gospodarkom państwowym). Na nich muszą pracować młodsi. Tak było zawsze, ale w naszych czasach, wraz z postępami medycyny i coraz dłuższym życiem jednostek, te proporcje zmieniają się. To rodzi potężne emocje i spory. Jedna strona – ta ze starszymi PESELAMI uważa, że ona już odprowadziła odpowiednią ilość podatków, składek zdrowotnych i ubezpieczeniowych. Teraz chce mieć już spokój i korzystać z tego, co wypracowała, nie raz kosztem dużych wyrzeczeń. I oni mają rację! Ale rację ma również druga strona, czyli ci, w tak zwanym wieku produkcyjnym, mówiąc, że to tak nie działa. Bo tych pieniędzy już dawno nie ma. I buntują się, że teraz na emerytów muszą pracować oni – młodzi. A jak mają zarabiać skoro miejsca pracy są ciągle zajęte przez „starych”, a ich leczenie i rehabilitacja kosztują krocie?!

Bądźmy szczerzy. Ludzkość od zawsze próbowała znaleźć jakieś rozwiązanie tego klinczu. Niestety, często były to rozwiązania makabryczne. W historii ludzkości można znaleźć przykłady systemowych rozwiązań zarówno empatycznych w stosunku do ludzi starszych, jak i krańcowo opresyjnych. Paradoksem jest, że ma się to nijak do tak zwanego rozwoju cywilizacji. Gdy zagłębi się w materiały źródłowe, okazuje się, że te tak zwane dzikie ludy czy dawne pokolenia, otaczały ludzi starszych i już zniedołężniałych dużym szacunkiem. Wprost przeciwnie, niż dzieje się to w czasach nam współczesnych.

Autorką „Extasy show” jest Constanze Dennig-Staub, austriacka neurolożka (a więc lekarka, dodatkowo ze specjalizacją z psychiatrii), której drugą pasją jest teatr (jest również autorką, reżyserką, producentką projektów teatralnych, a nawet dyrektorką Theater am Lend, w Grazu). To daje jej solidne podstawy do poruszania w jej sztukach spraw związanych ze zdrowiem, opieką medyczną, problemami wynikającymi ze starzenia się organizmu, kondycją fizyczną i psychiczną ludzi. Bo przecież chodzi nie tylko o fizyczność, ale również o umysł, psychikę.

„Extasy show” traktuje właśnie o takich ludziach. Tekst powstał w 2003 r. i grany był głównie w krajach niemieckojęzycznych pod tytułem „Extasy rave”, chociaż po zakończeniu premierowego spektaklu w Polonii autorka, która była obecna na widowni, podkreślała z dumą powodzenie jakim cieszył się również w Moskwie. W Polsce wystawiany był w formie czytania performatywnego, np. w Teatrze Ateneum, w 2019 r. czy w Sopotece, w Sopocie, w kwietniu 2024 r. 

Reżyser inscenizacji warszawskiej (Tomasz Man) zmienił tytuł z „Extasy rave” na „Extasy show”. Niby drobiazg, ale znaczy zupełnie co innego. Rave to zjawisko, które powstało i rozwijało się w latach 80. i 90. ubiegłego stulecia, a znaczyło super głośną, luzacką imprezę taneczną, często undergroundową. Przychodzili i przychodzą na nią z reguły ludzie młodzi, zbuntowani przeciw systemowi po to, aby się wyszaleć, wykrzyczeć, w luźnych, kolorowych strojach. Robią to dla siebie, dla własnej przyjemności i dla bycia razem z podobnymi sobie. Nie zależy im na upublicznianiu tej zabawy, oprócz tego, że ma być bardzo głośno! No, a pod pojęciem show kryje się równie głośna i na ile to możliwe – energetyczna impreza, ale skierowana na zewnątrz, dla publiczności. Im większa widownia tym lepiej. Gdy jest jej mało, to uważa się, że show się nie udał.

Wydaje mi się, że Man widział co najmniej jedno z wymienionych przeze mnie czytań performatywnych, czy jak napisano w programie do jego spektaklu – „czytań scenicznych” i częściowo poszedł tym torem. „Extasy show” w Teatrze Polonia składa się jakby z dwóch odrębnych spektakli. Pierwsza część, w której czwórka postaci siedzi, jak się okazuje w poczekalni, jest statyczna. W jej trakcie kolejne postacie wykonują etiudy aktorskie na różne tematy. Generalnie trzy z nich mówią o swoich przypadłościach chorobowych i o tym co robili w życiu. Każda z tych osób, co zrozumiałe, ma inny charakter i temperament.

Ewa Decówna, ubrana w sportowy dres, ale poruszająca się o kulach, ma trudności z mówieniem. Widać, że jest to powodem jej ogromnego dyskomfortu (okaże się, że nie tylko trudności w wysłowieniu się). Co pewien czas musi łykać pastylki i wtedy jej stan poprawia się na tyle, że nie tylko może wstać i całkiem sprawnie poruszać się, ale również wraca jej płynność wymowy, dzięki czemu poznajemy jej historię.

Magdalena Zawadzka wydaje się być najsprawniejsza fizycznie i intelektualnie z całej tej grupki. Myśli logicznie, wysławia się precyzyjnie, doskonale orientuje się w całej sytuacji, zna jej przyczyny i przewidywane skutki. Jest życzliwa i chętna do niesienia pomocy innym osobom. Jest osobą o wspaniałej kindersztubie.

Andrzej Pieczyński stanowi całkowite przeciwieństwo postaci granej przez Zawadzką. Grubo ciosany, nawet prymitywny, lubujący się w chamskich dowcipach i odzywkach, zapalony myśliwy. Ze zdeformowanym kręgosłupem, ale ciągle jeszcze nabuzowany testosteronem, chętny do wywołania awantury. Krańcowo chwiejny w stanach emocjonalnych i zmienny w swoich sądach. Typ „mocnego w gębie”.

Cała ta wymieniona trójka ma w pierwszej części po kilka indywidualnych etiud i dłuższych monologów. 

Magda Zawadzka wspaniale pokazuje zachowania grande dame, w sytuacjach wywołujących ekstremalny stres. Widać jej zmagania samej ze sobą, aby jednak nie ulec emocjom i nie tylko zachowywać się godnie, ale również służyć pomocą innym. Bardzo dobra, dopracowana w każdym szczególe rola.

Jednak muszę przyznać, że ogromne wrażenie wywarła na mnie gra Ewy Decówny. Może dlatego, że miałem do czynienia z osobami dotkniętymi tą chorobą. Decówna znakomicie oddaje zachowanie, sposób ich poruszania się i problemy z mówieniem tych osób.

Postać graną przez Andrzeja Pieczyńskiego każdy z nas spotyka codziennie wiele razy i z reguły stara się obejść ją jak najszerszym łukiem i udaje, że nie słyszy jej głośnych monologów. Pieczyński znakomicie wcielił się w takiego przeterminowanego koguta. 

Ale na scenie cały czas jest jeszcze jedna postać, siedząca na wózku inwalidzkim, ubrana w bluzę z kapturem całkowicie zasłaniającym jej twarz. Prawie w ogóle nie odzywa się, a jeżeli już to robi, to z najwyższym trudem. Po głosie poznajemy, że jest to człowiek dużo młodszy od pozostałych. Widać również, że cierpi na chorobę będącą w terminalnym stadium. To jest druga z postaci, która przykuwała moją uwagę, z tego samego powodu co w przypadku Ewy Decówny. 

Fabian Kocięcki ma bardzo niewdzięczną rolę. Cały czas siedzi nieruchomo na wózku. Niestety wiele bliskich mi osób widziałem w tym stadium choroby i być może dlatego postać grana przez Kocięckiego cały czas przyciągała mój wzrok. Gratuluję Kocięckiemu jego gry. Bardzo dokładnie widać było jak cierpi w milczeniu, jakie ogromne trudności ma z wypowiadaniem się, ale nie dlatego, że ma zaburzenia w mózgu, tylko dlatego, że mechanizm mowy zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Mózg nadal działa dużo lepiej niż najlepszy komputer. To jest koszmarna tragedia tych ludzi, że mają pełną świadomość tego, co dzieje się z nimi.

Kamilla Baar w tej części wciela się w antypatyczną siostrę. Pojawia się na scenie kilka razy, siejąc popłoch wśród oczekujących. 

A po przerwie następuje część druga i wyjaśnia się dlaczego oryginalny tytuł został zmieniony. Bo teraz zaczyna się prawdziwy show. Tak naprawdę ta część powinna nazywać się „One girl show” lub zupełnie wprost „Baar show”.

Kamilla Baar tym razem wciela się w gospodynię wieczoru, prowadzącą telewizyjny show. Należy domniemywać, że widownia jest milionowa, bo to co oglądamy ma niecodzienny charakter. W czasach, w których toczy się akcja (w roku 2045 – to już za chwilę!), ludzie w wieku senioralnym, powyżej pewnej granicy wiekowej są eliminowani. To samo dotyczy osób ciężko chorych. Show, którego gospodynią jest Baar, to publiczny konkurs na przeżycie. Przegrywający jest usypiany w świetle kamer. Oczywiście w komfortowych, „ludzkich” warunkach. Takie są obowiązujące wszystkich prawa. Cała czwórka postaci oglądanych w pierwszej części czekała na wyniki testów, którym została wcześniej poddana. A finał, łącznie ze śmiertelnym zastrzykiem, transmitowany jest na żywo i to właśnie jest ten show.

Baar ma na sobie znakomity kostium i charakteryzację, taką w stylu jaki obowiązuje w subkulturze Rave, na ich imprezach. Jego autorką jest scenografka i kostiumolożka całego spektaklu – Aneta Piekarska-Man. Przez całą drugą część Baar daje popis wspaniałego aktorstwa. Jej postać jest świadomie przerysowana. Mnie kojarzyła się z kultowym mistrzem ceremonii z „Kabaretu” (Joel Grey w „Kabarecie”, film z 1972 r. w reżyserii Boba Fosse). Inna płeć, inny entourage, inny strój, ale ja widziałem podobieństwo! To przerysowanie daje jej siłę, napędza ją, pozwala zagłuszyć wszelkie wątpliwości które, a jakże, pojawiają się również. Miejscami jest paskudnie oślizgła, miejscami brutalna, chamska, prostacka i bezczelna. Taka jest do pewnego momentu, w którym „pęka”. Kolejnym wcieleniem Baar są momenty, w których każe wyłączyć kamery i staje się normalną, zwykłą młodą kobietą ze swoimi prywatnymi sprawami. To trwa króciutko, bo za chwilę znowu wciela się w telewizyjnego, uśmiechniętego od ucha do ucha potwora, przykrywającego młodą i co okazuje się w pewnym momencie, wrażliwą kobietę. Baar rewelacyjnie pokazuje te wszystkie zmiany i emocje. I to wszystko przy muzyce w stylu Rave. Baar, wspólnie z Anną Iberszer (ruch sceniczny) fenomenalnie ustawiły tę rolę. Gratulacje!

Krzysztof Stopczyk

Okiem Obserwatora, 24 października 2025


Dodatkowe informacje

 

Kasa i foyer teatru są wynajmowane od m.st. Warszawy - Dzielnicy Śródmieście

MECENAS TECHNOLOGICZNY TEATRÓW

billenium

DORADCA PRAWNY TEATRÓW

139279v1 CMS Logo LawTaxFuture Maxi RGB

WYPOSAŻENIE TEATRÓW DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW

zporr mkidn

PREMIERY W 2025 ROKU DOFINANSOWANE PRZEZ

Warszawa-znak-RGB-kolorowy-pionowy

PATRONI MEDIALNI

NowySwiat Logo Napis Czerwone Wyborcza logo Rzeczpospolita duze new winieta spis 2rgb logo czarneZasób 120

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

LOGO MIN
Z OSTATNIEJ CHWILI !
X