Podpisany przez dwie osoby protest może wstrzymać budowę głównej sceny Teatru Polonia w Warszawie, prowadzonego przez aktorkę
Nie wiadomo, czy odbędzie się zaplanowana na jesień premiera "Trzech sióstr" w reżyserii Nataszy Brook.
Poszło o kawałek przylegającego do teatru terenu. By duża scena spełniała wymogi profesjonalnego teatru, musi zostać powiększona o cztery metry i przesunięta w głąb podwórka. Zgodę wyraziło miasto, które jest właścicielem podwórka. Niezadowoleni są jednak mieszkańcy ze wspólnoty Piękna 28/34. Złożyli protest, bo nie chcą stracić dwunastu miejsc parkingowych. Burmistrz dzielnicy Śródmieście Artur Brodowski zaproponował im parkowanie przy sąsiednich posesjach, ale to protestujących nie przekonało. - To skandal - mówił wczoraj Brodowski na konferencji prasowej. - Mieszkańcy wykorzystują przepisy, by wypędzić inwestora. Blokują rozwój teatru nie z pobudek merytorycznych, a złośliwie. Jestem bardzo bliski wyegzekwowania pełnych praw miasta do rozporządzania podwórkiem.
Co to znaczy? Miasto może zakazać parkowania tam samochodów lub wprowadzić za to opłaty. - Możemy iść na wojnę, ale to nikomu nie posłuży - mówił. Będzie więc ponownie nakłaniał wspólnotę do rozmów i wycofania protestu. - Jeśli nie dojdzie do porozumienia, procedury odwoławcze mogą potrwać nawet kilka lat. To znaczy, że na razie działać będzie tylko mała scena - wyjaśnił.
- Absolutnie wspieram Krystynę Jandę - powiedział "Rz" Janusz Pietkiewicz, dyrektor Miejskiego Biura Teatrów i Muzyki. - Ona gwarantuje rozwój bardzo cennej działalności kulturalnej w centrum Warszawy. Jej inicjatywa może tylko polepszyć wizerunek miasta. Scena musi być powiększona, bo teraz jest za mała, by na niej grać. Egoizm kilku czy kilkudziesięciu osób nie może blokować rozwoju tak ważnej instytucji.
Krystyna Janda nie kryje rozgoryczenia. Tym bardziej że poszła na ustępstwa wobec mieszkańców. - Są niezadowoleni, że widzowie przechodzą do teatru przez podwórko. Mimo dużych kosztów zdecydowaliśmy się więc zrobić nowy projekt. Przewiduje on, że do teatru będzie się przechodziło od ulicy Marszałkowskiej przez galerię miejską, a dalej, bezkonfliktowo, szklanym korytarzem.
Nie wiadomo, czy w ogóle dojdzie do realizacji tego pomysłu. Protest mieszkańców uniemożliwia wydanie zezwolenia na budowę. Oznacza to, że teatr może stracić część funduszy, które otrzymał na rozbudowę dużej sceny od Ministerstwa Kultury. Przyznany milion złotych musi zostać wykorzystany do końca roku.