Logo Fundacja

Recenzje

kup bilety online

Aleja Zasłużonych - recenzja Chodzimy do teatru

"Aleja Zasłużonych" – TEATR POLONIA. Przyznaję, po pierwszych minutach spektaklu czułem się mocno oszołomiony, ze sceny spadały na mnie ciosy – słowa, których w takim nagromadzeniu w teatrze chyba nigdy nie słyszałem.
 
Opowieść jest zamknięta w pięciu odsłonach. Na pustej scenie dwa krzesła, rzucające zwielokrotniony cień na tylną ścianę. Na czarnych kotarach pojawiają się w dużym powiększeniu twarze pary bohaterów. Scena pierwsza to rozmowy poetki, właściwie jej monolog, z mężem rozkładającym naczynia na stole, który to stół przed chwilą był wepchnął na scenę. Chwila rozmowy, wybuch żony i On (Olgierd Łukaszewicz) znów składa i rozkłada zastawę. Ona (Krystyna Janda) narzeka, złorzeczy, klnie jak przysłowiowy szewc, to jest kilkunastominutowy bluzg. Mąż zwraca jej na to uwagę. W trakcie tych "rozmów" Ona zostaje uświadomiona przez męża, że w razie jej śmierci On nie będzie miał za co jej pochować. Więc może Aleja Zasłużonych na Powązkach? Przecież tam chowają na koszt państwa. Tylko jak zdobyć grób za życia. Ona postanawia załatwić tę sprawę osobiście. W scenach w urzędach Janda pokazuje zupełnie inne oblicze swojej bohaterki, jest spokojna, zdaje sobie sprawę z sytuacji m.in brakiem pieniędzy.
 
Urzędnik kancelarii cmentarza (Grzegorz Warchoł), początkowo zachowuje się standardowo – ja nic nie mogę. Ona nagle mówi wiersz – uważnie przyglądajcie się w tym momencie Warchołowi. Jego bohater mówi, że nic nie rozumie, ale czuje coś dziwnego. Tym samym nawiązuje się między nimi nić porozumienia. Udziela dobrych rad, obiecuje jej, że znajdzie dobre miejsce.
W scenie w Ministerstwie Kultury "prowadzącą" jest urzędniczka (Dorota Landowska), w ciągłej gonitwie laptopem w ręku, gotowa na wezwanie Ministra, jest perfekcyjna, ale gdy rozpoznaje poetkę zmienia się, opowiada o piosence, która pomogła jej w życiu, o marzeniu bycia pisarką, ale wygrało życie. Ona też obiecuje.
 
Miedzy tymi rozmowami poetka spotyka się z matką (Emilia Krakowska). Tę scenę przepełnia czułość i ciepło. Widać uczucie między kobietami, oddanie, troskę matki jej gotowość do pomocy. Każda rozmowa jest inna, w każdej Janda ukazuje inne oblicze bohaterki.
 
Scena ostatnia, z którą mam problem, jej początek jest niezwykły i wstrząsający. Mąż poetki umarł. Lekarz wwozi jego ciało, powtarza się moment wprowadzenia stołu. I wtedy stajemy się świadkami trwającego może minutę (dla mnie) absolutu. Poetka odkłada torbę i próbuje wejść na stół – katafalk, położyć się obok męża, nie daje rady, spódnica ją krępuje. W końcu kładzie się obok. Koniec absolutu. On zaczyna recytować wiersz Mikołajewskiego, wstaje i idzie w kierunku widowni w ogarniającej ciemności. Nijak mi się to zakończenie nie połączyło z resztą spektaklu.
 
Krystyna Janda – to jest mistrzostwo gry aktorskiej. Z podziwem przyglądałem się jak aktorka wytrzymuje emocjonalny stan, aż dziw, że ten odbezpieczony granat nie eksplodował. Przeciwwagą dla poetki jest jej mąż, człowiek spokojny, zrównoważony. Olgierd Łukaszewicz jest świetny, jest jak oliwa rozlana na wzburzony ocean Jandy.
 

Dodatkowe informacje

 

Kasa i foyer teatru są wynajmowane od m.st. Warszawy - Dzielnicy Śródmieście

MECENAS TECHNOLOGICZNY TEATRÓW

billenium

DORADCA PRAWNY TEATRÓW

139279v1 CMS Logo LawTaxFuture Maxi RGB

WYPOSAŻENIE TEATRÓW DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW

zporr mkidn

PREMIERY W 2025 ROKU DOFINANSOWANE PRZEZ

Warszawa-znak-RGB-kolorowy-pionowy

PATRONI MEDIALNI

NowySwiat Logo Napis Czerwone Wyborcza logo Rzeczpospolita duze new winieta spis 2rgb logo czarneZasób 120

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

LOGO MIN
Z OSTATNIEJ CHWILI !
X